czwartek, 1 sierpnia 2013

Powstanie Warszawskie (1)

„- W urzędzie Befelshabera der Sicherheitspolizei und des SD w Krakowie istniał (od początku ustanowienia GG) tajny zespół akt dotyczących przewidywanego powstania Polaków. Włączono do nich cenniejsze opracowania naszych fachowców, ich założenia badawcze i wyniki studiów, prognozy, oceny, meldunki agentów, notatki, uwagi itd. Dla tych papierów miałem specjalną, niewielką kasę pancerną i opiekowałem sie nimi jako archiwista. Co miesiąc musiałem każdy dokument przeglądać, sprawdzać, "odkurzać" - jak mówiliśmy. Było z tym dużo nudnej roboty. Od czasu do czasu ktoś z ważnych fiszów żądał, abym sofort dostarczył taki a taki materiał "powstańczy". Pracowaliśmy, zatrudnialiśmy setki ludzi, którzy zapisali tysiące stron na ten temat (niektóre meldunki były szyfrowane) - i co z tego wyszło? Szajs, panie Moczarski, szajs!
- Dlaczego szajs? - pytam.
- Dlatego, że jak wybuchło Powstanie Warszawskie, to okazało się, że Polacy nas zaskoczyli. Całe biuro Bierkampa latało jak oszalałe. Telefony się urywały. Łączność radiowa i teleksowa pracowały na najwyższych obrotach. Z dziesięć osób zaczęło wertować moje archiwum "powstańcze". Ustalono w końcu, że meldunki konfidentów są przestarzałe oraz że donosy o mającym wybuchnąć "wkrótce" powstaniu (wpływające od dawna i dość systematyczne) były chyba inspirowane przez wywiad AK w celu dezinformacji i uśpienia naszej czujności.To nie znaczy, żeśmy nic nie wiedzieli. Nie! Ale to, cośmy znali, było grubo niewystarczające wobec pilnych potrzeb wynikających z sytuacji."
Kazimierz Moczarski, "Rozmowy z katem", rozmowa z SS-Untersturmfuhrerem Gustawem Schielke


Rok temu, mając dość braku wiedzy z historycznej u znajomych i w ogóle ludności, działałem dość aktywnie w ramach portalu facebook. Mianowicie, co dzień wrzucałem przynajmniej jedną, a czasem kilka notek na temat Powstania Warszawskiego. Można je podzielić na pięć rodzajów: walki w mieście (dziennik), spojrzenie na Sowietów (Rzad Lubelski, NKWD i inni), spojrzenie na III Rzeszę, spojrzenie na aliantów oraz ciekawostki.  
Z uwagi na to, że wiedza na temat Powstania Warszawskiego jest nadal w naszym społeczeństwie żałośnie mała (przyczyny tego faktu próbowałem diagnozować we wstępie do poprzedniego wpisu, o Rzezi Wołyńskiej), jak i z tego że facebook bardzo jest niewygodnym narzędziem do grzebania archiwalnego, postanowiłem te notki przenieść na bloga, w miarę możliwości kondensując je do maks jednej dziennie; będą drobne korekty i czasem parę rzeczy, które powinny być a o których wówczas zapomniałem albo których wtedy nie znałem. Mam nadzieję, że chociaż część czytelników przeczyta to (pierwszy raz lub kolejny raz), a  kilka osób może nawet temat się głębeij zainteresuje. Ja historię uwielbiam, bez historii nie mogę żyć i nie ma dla mnei lepszej rzeczy niż czytanie o historii, czy to chodzi o podatki Rzymu Starożytnego, cywilizację Doliny Indusu czy rzeczy bardziej znane, jak II Wojna Światowa - i tym bardziej mnie przeraża poziom wiedzy historycznej ludzi, zdaje sie, wykształconych i inteligentnych.
Przeraża mnie, ponieważ wielu ludzi stosuje w swoim życiu myślenie życzeniowe, zwłaszcza myśląc o polityce czy militariach, a gdyby znali historie, by wiedzieli że siekierami w głowy sąsiadów na Wołyniu uderzali nie "psychopaci", a zdawałoby się normalni ludzie; że przed I Wojną Światową panowało jeszcze bardziej pozytywne myślenie o przyszłości i braku wojen (vel, że będą krótkie i mało krwawe) niż jest obecnie; wreszcie, tacy ludzie by wiedzieli, na przykładzie na przykład Powstania Warszawskiego, do jakich ekstremów - pozytywnych i negatywnych - może się posunąć człowiek niewiele się od nas, współczesnych, różniący. Ile człowiek może znieść i co może sam z siebie drugiemu "ofiarować".

Anyway: Powstanie!
Na dziś, w trzech odsłonach:
Sytuacja w Warszawie 1.08.1944 - omówienie przyczyn Powstania.
Przed 17 - jak wyglądały spotkania przygotowujących się do Powstania konspiratorów i niemieckich patroli.
Godzina "W" - skrót z osiągnięć powstańców pierwszego dnia Powstania i reakcja Niemców.


*****
Sytuacja w Warszawie 1.08.1944


1 Sierpnia, co sobie mało kto bez zainteresowań historycznych zdaje - i czego sobie nie zdaje duża cześć tych którzy takie zainteresowania symulują - wybuch Powstania MUSIAŁ nastąpić.
Analiza sytuacji AK (które wtedy skupiało wszystkie znaczące formacje bojowe w Warszawie) każe wyróżnić pięć czynników - żaden nie był decydujący, ale razem... 

1) Wśród cywilów zapanował niepokój -  po pięciu latach rządów hitlerowców każdy dyszał żądzą zemsty; nietrudno sobie wyobrazić nas na ich miejscu, jeśli przypomnimy sobie porywanie ludzi z fabryk, kościołów i prywatnych domów po to by ich dać na listę "zakładników" - i rozstrzelać; podobne łapanki by wysłać do pracy przymusowej; mnogie przepisy utrudniające życie, brutalność pozycji, zakaz edukacji, prześladowania - ba! wybijanie! - elit... To we Francji, w której warunki okupacyjne były o niebo lepsze, wybuchło w Paryżu masowe powstanie, de facto samoistnie - co tu mówić o Warszawie! 

2) Komuniści knuli coś na własną rękę. istniało ryzyko że w wypadku bierności AK nieliczna Armia Ludowa sama sprowokuje wybuch powstania wśród ludności; od 25 lipca na murach pojawiały się odzew komunistów "informujące" o ucieczce komendy głównej AK, pojawiały się audycje radiowe wzywające do powstania i podobne. Przejecie przez komunistów sterów powstania spowodowałoby kompletny upadek jakichkolwiek planów zbudowania kraju wolnego. 

3) Reakcja Zachodu była trudna do przewidzenia; w Warszawie wiedziano, że Alianci nie odnoszą się z entuzjazmem do pomysłów pomocy swemu Pierwszemu Sojusznikowi w tak dalekim miejscu; ale ostatnie słowo nie było powiedziane i ich entuzjazm - jak w Paryżu - mógł wzrosnąć po wybuchu Powstania.

4) Reakcja Niemców mogła być tylko brutalna i destruktywna - z drugiej strony w obliczu natarcia Sowietów mogła być znaczenie słabsza niż SS i reszta by chcieli. Zaś gdyby zachować bierność... Warszawę miał spotkać los Mińska - zamienienie w "fortecę" i przerobienie na labirynt ruin trudnych do szturmowania. Z punktu widzenia mieszkańców nic nie robienie oznaczało wyłącznie kuszenie losu. 

Reakcja Sowietów była kompletna enigmą - czysto wojskowo można było sądzić, że wykorzystają okazję by uchwycić przyczółki po drugiej stronie Wisły; z drugiej strony oddziały były wyczerpane długotrwała ofensywą... Natomiast kalkulowanie reakcji Stalina było poza sferą strategii; jego wrogie nastawienie do Polaków widziano już wcześniej, gdy podczas Akcji "Burza" dochodziły ze wschodu zagadkowe komunikaty radiowe i meldunki o rozbrajaniu polskich oddziałów, które początkowo pomagały Sowietom w walce z Wehrmachtem, a potem dostawały się w łapy NKWD.  Niemniej, sądzono że Stalin nie narazi na szwank całego tzw. Wielkiego Sojuszu - a Powstanie postawi go przed faktem dokonanym. 

W obliczu tego, 31 lipca o godzinie 19:00, generał "Monter" (dowódca AK w Warszawie) wydał rozkaz o rozpoczęciu Powstania.






***
Przed 17


Wbrew planom i zamiarom Komendy Głównej AK, walki nie rozpoczęły się wszędzie o 17; na Żoliborzu pierwsze starcia miały miejsce już  o 13:50.
Relacja świadka (kaprala podchorążego „Marka” ):
„Musze powiedzieć, że był właściwie taki moment, kiedy zupełnie wyraźnie obserwowaliśmy się wzajemnie i widać było, że Niemcy robią jakiś rachunek zysków i strat - czy zacząć starcie, zacząć walkę z nami, czy udać, że nie zwracają uwagi na kilkunastu młodych ludzi, już w butach  cholewami bądź ubranych przynajmniej od spodu w mundury, bo od góry, mimo gorącego dnia, w płaszcze, pod którymi schowana była broń: pistolety maszynowe, broń krótka, granaty. Jak gdyby zastanawiali się, czy doprowadzić do starcia, czy nie. W pewnym momencie zdecydowali się i zaczęła się walka.  Walka, z której wyszliśmy właściwie z pełnym sukcesem, ponieważ obrzuciliśmy samochód niemiecki granatami, sami nie ponieśliśmy strat. Samochód się zapalił. Niemcy zostali pokonani, nam udało się przeskoczyć przez ulicę i dojść na miejsce zbiórki, gdzie była już reszta 9. Kompanii Dywersyjnej, której stanowiliśmy jedną ze składowych części.”
(za: Norman Davies, Powstanie 44; on z kolei cytuje W. Bartowszewskiego „Dni Walczącej stolicy. Kronika Powstania warszawskiego”)


***
Godzina "W"

O 17:00 zaś, w całej Warszawie rozpoczęło się piekło. Główne placówki Niemców zostały zaatakowane; ludność cywilna znajdująca się na ulicach została w dużej mierze odcięta od swych domów - czasem na zawsze.
Do wieczora zdobyto Prudential - najwyższy budynek w  Warszawie, na którym zawisła biało-czerwona flaga. Zdobyto magazyny żywności i umundurowania na Stawkach, gmach PKO, budynek Dyrekcji Kolei na Pradze… nie odniesiono żadnych sukcesów na placu Zamkowym, w Alei Szucha - swoistej „twierdzy” niemieckich sił policyjnych oraz na lotnisku Okęcie; nie zdobyto ani wschodnich, ani zachodnich krańców mostów na Wiśle. Straty - wraz z rozstrzelanymi przez Niemców - przekroczyły 2000 ludzi (podobne straty ponieśli alianci podczas desantu w Normandii).

Niemcy też reagowali. Głośniki uliczne wrzeszczały, ostrzegały i groziły
„Każdy cywil, który znajdzie się na ulicy będzie zastrzelony. Pamiętam do dziś: nie >>rozstrzelany>>, tylko >>zastrzelony>>.”
(Relacja Stefana Kisielewskiego; za W. Bartoszewski „Dni walczącej…”)
W dzienniku bojowym 9. Armii odnotowano
„oczekiwane powstanie Polaków (AK) w warszawie zaczęło się o godzinie 17.00”
Jednocześnie, Wehrmacht zażądał sił policyjnych do stłumienia powstania, przy braku własnych środków i przerwaniu arterii komunikacyjnej.
Zaś reakcja Hitlera i Himmlera była zgodna z przewidywaniami. Jeszcze 1 sierpnia wydany został - będący zapewne zapisem woli Hitlera - rozkaz Himmlera który mówił
„każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma zostać zrównana z ziemią (Warschau wird glattrasiert) i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz