Dziennik - Na Starówce zacięte walki i ostrzał artyleryjski; odejście szczątkowych oddziałków AL. Na Mokotowie nie udaje się uzyskać połączenia z Czerniakowem.
Wywiad Rokossowskiego - dla korespondenta zachodniego Aleksandra Wertha.
*****
Dziennik
26 Sierpnia - od rana trwa silny ostrzał artyleryjski
Starówki. W wyniku ataków Niemieckich, oddziały powstańcze wycofują się z
Pałacu Radziwiłłów na ul. Długiej. Na północny, mjr. „Pełka” z powodu
huraganowego ostrzału niemieckiej artylerii wycofał swoje oddziały z zachodniej
części budynków PWPW i barykady na Zakroczyńskiej; nie powiadomił o tym ppłk.
„Leśnika”, swojego zwierzchnika, za co został potem postawiony przed sądem
polowym AK i skazany na karę śmierci.
Oddziały „Brody 53” posiadając PIATa ze zrzutów (granatnik
przeciwpancerny produkcji angielskiej) odparły atak 5 czołgów niemieckich na
PWPW, jednego z nich niszcząc (oraz uszkadzając samochód pancerny i niszcząc
„Goliatha”). Niemcy mimo strat o 16 ponowili atak i zajęli cześć budynków PWPW.
O 18 batalion „Zośka” przeprowadził kontratak, zajmując główne wejście i
odbijając fragment PWPW.
Na Starym Mieście, około 300 członków PPR i AL odchodzi
kanałami na Żoliborz, opuszczając pozycje na Starym Mieście (oddziały Armii
Ludowej nie uznały zwierzchnictwa AK, a dzień wcześniej - tzn. przed odejściem
członków AL - ostrzał artyleryjski pechowo trafił w główną kwaterę AL i zabił
wszystkich oficerów tej formacji).
Na Mokotowie oddziały ppłk „Gryfa” złożone z poza
Warszawskiej odsieczy i oddziałów mokotowskich próbują przerwać pierścień
niemiecki w rejonie Łazienek, jednak nie udało uzyskać się połączenia ze
zgrupowaniem kpt. „Kryśki” z Górnego Czerniakowa.
***
Wywiad Rokossowskiego
26 Sierpnia nastąpiło wydarzenie, które według mnie
doskonale nastroje jakie musiały panować w tym czasie wśród Sowietów:
Rokossowski, dowódca 2 Frontu Białoruskiego (czyli dowódca sowieckiego odcinka
frontu pod Warszawą) udzielił nieformalnego wywiadu zachodniemu korespondentowi
Aleksandrowi Werthowi.
Zacytuję poniżej co ciekawsze fragmenty:
„Werth: Czy nadal się wycofujecie?
Rokossowski: Nie- posuwamy się teraz naprzód - ale powoli
(…)
Werth: Czy w tych okolicznościach wybuch Powstania
Warszawskiego nie był uzasadniony?
Rokossowski: Nie, to był poważny błąd. (…)
Werth: No ale była ta rutynowa audycja z Moskwy, wzywająca
ich do powstania.
Rokossowski: To był rutynowy program. (…) [sic!]”
Dalej w końcu poznajemy powody dla których brytyjskie
samoloty nie mogą wylądować na terytorium sowieckim i latać ze zrzutami
wahadłowo
„Werth: dlaczego nie chcecie pozwolić brytyjskim i
amerykańskim samolotom lądować za rosyjskimi liniami? (…) Wasza odmowa narobiła
bardzo dużo złej krwi w Anglii i Ameryce.
Rokossowski: Sytuacja wojskowa jest bardziej skomplikowana,
niż wam się wydaje. Po prostu nie chcemy, żeby się nam tu teraz kręciły
brytyjskie czy amerykańskie samoloty(…)”
Ale za perełkę uważam zakończenie wywiadu.
„Rokossowski: (…) A czy pan sądzi, że nie zajęlibyśmy
Warszawy, gdybyśmy byli w stanie to zrobić? Cały ten pomysł, że w takim czy
innym sensie boimy się AK, jest po prostu absurdalnie idiotyczny.”
Cóż i w tym tkwi chyba sęk. Bo nikt z zewnątrz nigdy nie
sugerował, że Armia Krajowa jest czymś, czego Sowieci mogliby się bać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz