poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Powstanie Warszawskie (26): Rokossowski udziela wywiadu

„Rokossowski: (…) A czy pan sądzi, że nie zajęlibyśmy Warszawy, gdybyśmy byli w stanie to zrobić? Cały ten pomysł, że w takim czy innym sensie boimy się AK, jest po prostu absurdalnie idiotyczny.”

Dziennik - Na Starówce zacięte walki i ostrzał artyleryjski; odejście szczątkowych oddziałków AL. Na Mokotowie nie udaje się uzyskać połączenia z Czerniakowem.
Wywiad Rokossowskiego - dla korespondenta zachodniego Aleksandra Wertha.

*****
Dziennik


26 Sierpnia - od rana trwa silny ostrzał artyleryjski Starówki. W wyniku ataków Niemieckich, oddziały powstańcze wycofują się z Pałacu Radziwiłłów na ul. Długiej. Na północny, mjr. „Pełka” z powodu huraganowego ostrzału niemieckiej artylerii wycofał swoje oddziały z zachodniej części budynków PWPW i barykady na Zakroczyńskiej; nie powiadomił o tym ppłk. „Leśnika”, swojego zwierzchnika, za co został potem postawiony przed sądem polowym AK i skazany na karę śmierci.
Oddziały „Brody 53” posiadając PIATa ze zrzutów (granatnik przeciwpancerny produkcji angielskiej) odparły atak 5 czołgów niemieckich na PWPW, jednego z nich niszcząc (oraz uszkadzając samochód pancerny i niszcząc „Goliatha”). Niemcy mimo strat o 16 ponowili atak i zajęli cześć budynków PWPW. O 18 batalion „Zośka” przeprowadził kontratak, zajmując główne wejście i odbijając fragment PWPW.
Na Starym Mieście, około 300 członków PPR i AL odchodzi kanałami na Żoliborz, opuszczając pozycje na Starym Mieście (oddziały Armii Ludowej nie uznały zwierzchnictwa AK, a dzień wcześniej - tzn. przed odejściem członków AL - ostrzał artyleryjski pechowo trafił w główną kwaterę AL i zabił wszystkich oficerów tej formacji).
Na Mokotowie oddziały ppłk „Gryfa” złożone z poza Warszawskiej odsieczy i oddziałów mokotowskich próbują przerwać pierścień niemiecki w rejonie Łazienek, jednak nie udało uzyskać się połączenia ze zgrupowaniem kpt. „Kryśki” z Górnego Czerniakowa.

***
Wywiad Rokossowskiego


26 Sierpnia nastąpiło wydarzenie, które według mnie doskonale nastroje jakie musiały panować w tym czasie wśród Sowietów: Rokossowski, dowódca 2 Frontu Białoruskiego (czyli dowódca sowieckiego odcinka frontu pod Warszawą) udzielił nieformalnego wywiadu zachodniemu korespondentowi Aleksandrowi Werthowi.
Zacytuję poniżej co ciekawsze fragmenty:
„Werth: Czy nadal się wycofujecie?

Rokossowski: Nie- posuwamy się teraz naprzód - ale powoli (…)

Werth: Czy w tych okolicznościach wybuch Powstania Warszawskiego nie był uzasadniony?

Rokossowski: Nie, to był poważny błąd. (…)

Werth: No ale była ta rutynowa audycja z Moskwy, wzywająca ich do powstania.

Rokossowski: To był rutynowy program. (…) [sic!]”
Dalej w końcu poznajemy powody dla których brytyjskie samoloty nie mogą wylądować na terytorium sowieckim i latać ze zrzutami wahadłowo
„Werth: dlaczego nie chcecie pozwolić brytyjskim i amerykańskim samolotom lądować za rosyjskimi liniami? (…) Wasza odmowa narobiła bardzo dużo złej krwi w Anglii i Ameryce.

Rokossowski: Sytuacja wojskowa jest bardziej skomplikowana, niż wam się wydaje. Po prostu nie chcemy, żeby się nam tu teraz kręciły brytyjskie czy amerykańskie samoloty(…)”

Ale za perełkę uważam zakończenie wywiadu.
„Rokossowski: (…) A czy pan sądzi, że nie zajęlibyśmy Warszawy, gdybyśmy byli w stanie to zrobić? Cały ten pomysł, że w takim czy innym sensie boimy się AK, jest po prostu absurdalnie idiotyczny.”
Cóż i w tym tkwi chyba sęk. Bo nikt z zewnątrz nigdy nie sugerował, że Armia Krajowa jest czymś, czego Sowieci mogliby się bać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz