Jednocześnie tutaj - niezależnie od Powstania - chciałbym przypomnieć o rocznicy odparci bolszewii (w 1920 roku). O tym kiedyś napisze szerzej, ale tymczasem - toast!
Anyway, Powstanie.
Dziennik -Niemcy atakują Śródmieście, ale tak niezbyt im to idzie. Dostają też wsparcie, ale jak widać oni też potrafią coś pięknie spieprzyć, bo działo kolejowe dociera ... bez amunicji. Ot, taki tam szczególik.
Powstańcy eliminują enklawy niemieckie wewnątrz terenów powstańczych."Szafa" vel "Krowa" - Przedstawienie Neberwelfera. To znaczy, jak brzmiał "ryk krowy" i jak wyglądały ofiary. Nie, nie przypatrujcie im się.
Dobry wujek Joe - Amerykanie zauważają, że Sowieci nie są tacy kryształowi jak myśleli.
*****
Dziennik
15 Sierpnia pod Warszawę dociera dalsze wsparcie dla Niemców
- działo kolejowe „Karl”, kalibru (bagatela) 600 mm (najcięższa artyleria
pancerników owych czasów miała około 380 mm). Z powodu problemów logistycznych
przyjechał bez amunicji, która dotarła już… trzy dni później.
Tymczasem Niemcy atakują Śródmieście; w ciężkich walkach
tracą 9 czołgów, działo pancerne, samochód pancerny i 150 żołnierzy zabitych i
rannych. Pozycje na linii głównego natarcia (oś
Towarowa-Grzybowska-Krochmalna), zwłaszcza na ulicy krochmalnej, przechodzą w
zaciętych walkach z rąk do rąk.
Na Alejach Ujazdowskich powstańcy zdobyli budynek Dowódcy SS
i Policji dystryktu Warszawskiego. Są to
akcje w ramach realizacji planu "Montera", mającego na celu konsolidację obszarów
zdobytych przez powstańców (poprzez wyeliminowanie odizolowanych enklaw
niemieckich.
***
Szafa vel "Krowa"
Niemcy po raz pierwszy do ostrzału warszawy używają wyrzutni
rakietowych Nebelwelfer, znanych z uwagi na wydawane dźwięki albo „szafami” lub
„krowami” (od dźwięków jakie wydawało przy ostrzale - „przesuwania szafy” lub
„ryku krowy”). Dźwięki jakie wydawały „szafy” lub „krowy” ostrzegały swoiście
mieszkańców, by się kryć. Ostrzegały przed tym m.in. wydawane w czasie
Powstania odpowiednie plakaty. Było to konieczne, bo ludzie poszkodowani w
wyniku ostrzału np. pociskami zapalającymi, jeśli to przeżyli, to z pewnością
swoje przeżycie żałowali.
Ostrzegający przed „Krowami” plakat powstańczy
Ofiary „Szafy” vel "Krowy”. Ostrzegam wrażliwszych przed wgłębianiem się w
szczegóły.
„Szafy” vel „Krowy” w akcji - można
usłyszeć „ryk krowy”, który dla ludzi oczekujących na ostrzał musiał być
faktycznie przerażający (puść sobie go głośno, popatrz w zdjęcia ofiar ostrzału
i będziesz mieć przedsmak).
***
Dobry wujek Joe
Stalin po tym jak TASS obrugała Powstanie w ostrych słowach,
pokazał przedstawicielom Zachodu coś, co dotąd nie za bardzo widzieli własnymi
oczami. W noc z 15 na 16 Sierpnia Andriej Wyszynski (zastępca ludowego
komisarza spraw zagranicznych ZSRR, przedtem prawa ręka Stalina podczas
procesów pokazowych w latach 30-tych) i Mołotow (ludowy komisarz spraw
zagranicznych ZSRR) dali, jak to ujął Norman Davies, „pokaz dzikiej radości”.
Depesza od brytyjskiego ambasadora Harrimana:
„Jeżeli Wyszynski wiernie przedstawia stanowisko rządu
sowieckiego, to znaczy, że odmowa [pomocy dla Warszawy] nie jest podyktowana
trudnościami operacyjnymi ani negacją istniejącego oporu [Polaków walczących w
Warszawie], lecz wyłącznie bezlitosnymi względami politycznymi”.
Amerykanie mieli znacznie twardsze zetknięcie się z sowiecką
rzeczywistością, tym trudniejsze że w Waszyngtonie wciąż wierzono w „dobrego
Wujka Joe” (jak nazywała zachodnia prasa Stalina (!!!)). George Kennan,
amerykański chargé d’affaires tak wspominał tą noc:
„Nie byłem obecny podczas tego fatalnego spotkania ze
Stalinem i Mołtowem, przypominam sobie jednak, jak wyglądali ambasador i
generał Deane, kiedy stamtąd wrócili nad ranem, wstrząśnięci tym, co ich
spotkało. Nikt z nas nie miał żadnych wątpliwości co do implikacji płynących ze
stanowiska, jakie zajęli sowieccy przywódcy. Rzucili rękawicę zachodnim
mocarstwom w atmosferze złośliwej radości. Implikacje były jasne: <<Mamy
zamiar wziąć sobie Polskę - z całym dobrodziejstwem inwentarza. Guzik nas obchodzą
ci bojownicy polskiego podziemia, którzy nie przyjęli komunistycznej władzy.
Dla nas nie są lepsi od Niemców, a jeśli oni i Niemcy nawzajem się powyrzynają,
to tym lepiej. Jest nam zupełnie obojętne, co wy, Amerykanie, sobie o tym
wszystkim pomyślicie. Nie będziecie mieli absolutnie żadnego udziału w
decydowaniu o sprawach Polski i już czas, żebyście to sobie
uprzytomnili.>>”
Należy wybaczyć amerykańskiemu dyplomacie tak daleko idące
wnioski, jakie zapisał w pamiętnikach - w końcu człowiek piszący 23 lata po
wydarzeniach ma tendencję do pokazywania swego osądu sytuacji jako
roztropniejszego niż był w istocie… w praktyce, Amerykanie nic się nie
nauczyli, uznali że „Wujek Joe” tylko na chwilę się zbiesił. Polacy w Warszawie
o postawie „Wujka Joe” rzecz jasna nie mieli pojęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz