czwartek, 15 sierpnia 2013

Powstanie Warszawskie (15): Szafa i Dobry wujek Joe

Powstania dzień 15.
Jednocześnie tutaj - niezależnie od Powstania - chciałbym przypomnieć o rocznicy odparci bolszewii (w 1920 roku). O tym kiedyś napisze szerzej, ale tymczasem - toast!
Anyway, Powstanie.

Dziennik -Niemcy atakują Śródmieście, ale tak niezbyt im to idzie. Dostają też wsparcie, ale jak widać oni też potrafią coś pięknie spieprzyć, bo działo kolejowe dociera ... bez amunicji. Ot, taki tam szczególik. 
Powstańcy eliminują enklawy niemieckie wewnątrz terenów powstańczych.
"Szafa" vel "Krowa" - Przedstawienie Neberwelfera. To znaczy, jak brzmiał "ryk krowy" i jak wyglądały ofiary. Nie, nie przypatrujcie im się.
Dobry wujek Joe - Amerykanie zauważają, że Sowieci nie są tacy kryształowi jak myśleli.

*****


Dziennik

15 Sierpnia pod Warszawę dociera dalsze wsparcie dla Niemców - działo kolejowe „Karl”, kalibru (bagatela) 600 mm (najcięższa artyleria pancerników owych czasów miała około 380 mm). Z powodu problemów logistycznych przyjechał bez amunicji, która dotarła już… trzy dni później.
Tymczasem Niemcy atakują Śródmieście; w ciężkich walkach tracą 9 czołgów, działo pancerne, samochód pancerny i 150 żołnierzy zabitych i rannych. Pozycje na linii głównego natarcia (oś Towarowa-Grzybowska-Krochmalna), zwłaszcza na ulicy krochmalnej, przechodzą w zaciętych walkach z rąk do rąk.
Na Alejach Ujazdowskich powstańcy zdobyli budynek Dowódcy SS i Policji dystryktu Warszawskiego.  Są to akcje w ramach realizacji planu "Montera", mającego na celu konsolidację obszarów zdobytych przez powstańców (poprzez wyeliminowanie odizolowanych enklaw niemieckich.

***
Szafa vel "Krowa"

Niemcy po raz pierwszy do ostrzału warszawy używają wyrzutni rakietowych Nebelwelfer, znanych z uwagi na wydawane dźwięki albo „szafami” lub „krowami” (od dźwięków jakie wydawało przy ostrzale - „przesuwania szafy” lub „ryku krowy”). Dźwięki jakie wydawały „szafy” lub „krowy” ostrzegały swoiście mieszkańców, by się kryć. Ostrzegały przed tym m.in. wydawane w czasie Powstania odpowiednie plakaty. Było to konieczne, bo ludzie poszkodowani w wyniku ostrzału np. pociskami zapalającymi, jeśli to przeżyli, to z pewnością swoje przeżycie żałowali.

Ostrzegający przed „Krowami” plakat powstańczy

  Ofiary „Szafy” vel "Krowy”. Ostrzegam wrażliwszych przed wgłębianiem się w szczegóły.

„Szafy” vel „Krowy” w akcji - można usłyszeć „ryk krowy”, który dla ludzi oczekujących na ostrzał musiał być faktycznie przerażający (puść sobie go głośno, popatrz w zdjęcia ofiar ostrzału i będziesz mieć przedsmak).

***
Dobry wujek Joe

Stalin po tym jak TASS obrugała Powstanie w ostrych słowach, pokazał przedstawicielom Zachodu coś, co dotąd nie za bardzo widzieli własnymi oczami. W noc z 15 na 16 Sierpnia Andriej Wyszynski (zastępca ludowego komisarza spraw zagranicznych ZSRR, przedtem prawa ręka Stalina podczas procesów pokazowych w latach 30-tych) i Mołotow (ludowy komisarz spraw zagranicznych ZSRR) dali, jak to ujął Norman Davies, „pokaz dzikiej radości”.

Depesza od brytyjskiego ambasadora Harrimana:
„Jeżeli Wyszynski wiernie przedstawia stanowisko rządu sowieckiego, to znaczy, że odmowa [pomocy dla Warszawy] nie jest podyktowana trudnościami operacyjnymi ani negacją istniejącego oporu [Polaków walczących w Warszawie], lecz wyłącznie bezlitosnymi względami politycznymi”.

Amerykanie mieli znacznie twardsze zetknięcie się z sowiecką rzeczywistością, tym trudniejsze że w Waszyngtonie wciąż wierzono w „dobrego Wujka Joe” (jak nazywała zachodnia prasa Stalina (!!!)). George Kennan, amerykański chargé d’affaires tak wspominał tą noc:

„Nie byłem obecny podczas tego fatalnego spotkania ze Stalinem i Mołtowem, przypominam sobie jednak, jak wyglądali ambasador i generał Deane, kiedy stamtąd wrócili nad ranem, wstrząśnięci tym, co ich spotkało. Nikt z nas nie miał żadnych wątpliwości co do implikacji płynących ze stanowiska, jakie zajęli sowieccy przywódcy. Rzucili rękawicę zachodnim mocarstwom w atmosferze złośliwej radości. Implikacje były jasne: <<Mamy zamiar wziąć sobie Polskę - z całym dobrodziejstwem inwentarza. Guzik nas obchodzą ci bojownicy polskiego podziemia, którzy nie przyjęli komunistycznej władzy. Dla nas nie są lepsi od Niemców, a jeśli oni i Niemcy nawzajem się powyrzynają, to tym lepiej. Jest nam zupełnie obojętne, co wy, Amerykanie, sobie o tym wszystkim pomyślicie. Nie będziecie mieli absolutnie żadnego udziału w decydowaniu o sprawach Polski i już czas, żebyście to sobie uprzytomnili.>>”

Należy wybaczyć amerykańskiemu dyplomacie tak daleko idące wnioski, jakie zapisał w pamiętnikach - w końcu człowiek piszący 23 lata po wydarzeniach ma tendencję do pokazywania swego osądu sytuacji jako roztropniejszego niż był w istocie… w praktyce, Amerykanie nic się nie nauczyli, uznali że „Wujek Joe” tylko na chwilę się zbiesił. Polacy w Warszawie o postawie „Wujka Joe” rzecz jasna nie mieli pojęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz