środa, 28 sierpnia 2013

Powstanie Warszawskie (28): Sowiecki tok myślenia

Powstanie dzień 28.

Dziennik - Na Starym Mieście ciężkie straty i stałe cofanie; na Śródmieściu powstrzymano niemieckie ataki, trwa ostrzał za pomocą ciężkiego moździerza oblężniczego "Karl".
Sowiecki tok myślenia - cytując Normana Daviesa, nieco wyjaśniamy o co chodziło Sowietom.

*****
Dziennik



28 Sierpnia - przed świtem szturm dużej grupy (około 1600 żołnierzy niemieckich) na PWPW; do 8:30 cały budynek został opanowany. Ocalali powstańcy wycofali się do wzmocnienia pozycji przy Rynku Nowego Miasta; w podziemiach PWPW Niemcy wymordowali rannych, personel szpitala polowego i chroniącą się wewnątrz ludność cywilną. „Broda 53” i „Czata 49” utrzymały się na swoich pozycjach (odpowiednio: zakłady i garaże Fiata oraz ruiny przy Sapieżyńskiej). Oddziały mjr. „Roga” próbują odzyskać Katedrę; bez rezultatów. W wyniku dalszych niemieckich ataków zostały zepchnięte aż do Rynku Starego Miasta, co groziło wejściem Niemców do centrum terenu powstańczego i wyjściem na tyły walczących oddziałów. Baon "Gustaw" utrzymał z trudem barykady na Piwnej i Podwalu, a oddziały kpt. "Trzaski" pozycje na ul. Rybaki i Boleść. Ludność cywilna i żołnierze ponoszą duże starty w wyniku ciągłych bombardowań.
Śródmieście jest ostrzeliwane przez ciężki moździerz oblężniczy „Karl”. Walki o Dworzec Pocztowy, Fabrykę Bormanna i magazyny Hartwiga na Targowej. Kontratakami powstańcy zajmują na pewien czas plac Zawiszy, a na ulicy Grzybowej wyparto Niemców poza Towarową. W nocy powstrzymano natarcie niemieckie z Ogrodu Saskiego.

Działo (moździerz) „Karl”. Sensu stricto nie był działem kolejowym (choć i tak jest nazywany), bo strzelał z gąsienic, ale… ale nie dało się w praktyce go transportować na dalekie odległości inaczej niż koleją. Obsługa: około 17 ludzi, strzelał pociskami wagi, bagatela 2,17 tony. 

***
Sowiecki tok myślenia

Nawiązując do wywiadu z Rokossowskim (Wywiad z Rokossowskim), należy w tym miejscu nieco wyjaśnić sowiecki sposób myślenia, bowiem zdaję sobie sprawę że sposób ich myślenia może być dla czytającego o ich poczynaniach kompletnie niezrozumiały.
Najlepiej (wg. mojej opinii) sowiecki sposób myślenia przedstawił Norman Davies (opisuje sowiecki raport na temat wileńskich oddziałów Armii Krajowej):

„Każdy, kto znajdował się poza granicami ich zamkniętego świata, pozostawał kimś obcym i potencjalnym wrogiem. Niemcy byli wrogami, a ci Polacy pojawili się nagle ze zdominowanej przez Niemców obcej planety. Ergo Polacy i Niemcy byli takimi samymi przybyszami z innego świata i wobec tego musieli nosić jednakowe „polsko-niemieckie” mundury. Ergo przywódcy polskiego ruchu oporu tak naprawdę nie mogli się zajmować ruchem oporu, mogli za to swobodnie sobie latać po okupowanej przez Niemców Europie samolotami, pożyczonymi chyba od Luftwaffe. Może zresztą Armia Krajowa miała własne siły powietrzne, którym Niemcy dostarczali środków do działania. Lot był oczywiście „nielegalny”, ponieważ nie dostał zielonego światła od NKWD. Sierow nie kwestionował tego, że „Wilk” został wysłany przez rząd emigracyjny w Londynie. Ale nie powiązał ze sobą faktów: Londyn jest stolicą Wielkiej Brytanii, że Wielka Brytania jest w stanie wojny z Niemcami, że wobec tego rząd emigracyjny jest prawdopodobnie sojusznikiem Brytyjczyków i że też może znajdować się w stanie wojny z Niemcami. Według sowieckiego sposobu myślenia, jedyną wojną, która się liczyła, była sowiecka „wielka wojna narodowa” na froncie wschodnim. Ergo wszędzie poza frontem wschodnim panował względny spokój. Wobec tego przelot z Londynu do Warszawy w roku 1943 czy 1944 nie nastręczał problemów większych niż przelot z Warszawy na Litwę. Przecież to oczywiste.”

(N. Davies, „Powstanie ‘44”)
Uwaga zasadnicza: tak, w tym raporcie było dowódca Okręgu Wileńskiego AK „przyleciał nielegalnie samolotem z Warszawy” (sic!). i było o Polakach mających i biało-czerwone, i biało-żółte (sic!) chorągiewki.  Odzianych w „polsko-niemieckie mundury (…) w konfederatkach lub pilotkach na głowie. ”
Nawiasem mówiąc, jak się to czyta, to chyba się rozjaśnia zwrot „nielegalna polska armia”, z lubością stosowany przez otoczenie Stalina wobec Armii Krajowej. Nielegalna, bo nie aprobowało ją NKWD. Ah, u tych Sowietów wszystko było takie proste!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz