piątek, 9 sierpnia 2013

Powstanie Warszawskie (9)

Powstania dzień dziewiąty.

Dziennik -Sytuacja na mieście. Niemcy ewakuują dzielnicę rządową (Pałac Bruhla), stabilizacja pozycji powstańczych na Mokotowie.
Sowieci - Wiem, że ciągle dużo o nich, ale to wdzięczniejszy i bardziej skomplikowany temat niż Niemcy, którzy zareagowali dość prostolinijnie (wybić, zniszczyć, zburzyć!). Dziś spotkanie Mikołajczyka z samym "wujkiem Joe".

*****
Dziennik



9 Sierpnia. Zgrupowanie „Radosław” zostało ostatecznie odrzucone z rejonu ul. Żytniej w rejon ul. Okopowej, cmentarzy wyznaniowych i magazynów na Stawkach. Zacięte walki o Stawki - przechodzą kilkakrotnie z rąk do rąk.
Na Starym Mieście powstrzymano natarcie niemieckie z Mostu Kierbedzia.
W związku z wywalczonym przez Niemców połączeniem przedmieść z dzielnicą rządową, Pałac Bruhla opuszcza gubernator Ludwik Fisher ze swymi urzędnikami; kolumna samochodów pod osłoną czołgu dostała się pod ciężki ostrzał powstańców. Lekko rany został Fischer, wicegubernator Herbert Hummel i kilku urzędników zostało zabitych.
W nocy oddział powstańczy por. „Gustawa” przebił się z Ochoty do Lasów Chojnowskich.
Pułk „Baszta” zajmuje na Mokotowie ostatecznie obszar ograniczony ulicami: Puławską, Szustra, Alejami Niepodległości i Woronicza.

***
Sowieci

9 Sierpnia premier Mikołajczyk uzyskał kolejną audiencję u Stalina. Co prawda niektóre relacje każą twierdzić, że Stalin powtarzał twierdzenia Bieruta i reszty komitetu o tym, że nie ma żadnego Powstania… ale protokół z tego spotkania tego nie potwierdza; przeciwnie, wynika z niego, że Stalin był jak na siebie niezwykle wręcz przyjazny. Początkowo co prawda odpowiedział „wszystkie te poczynania w Warszawie wydają się nierealne” i wyjaśnił, że wojska Rokossowskiego zostały zepchnięte kontrofensywą w tył i możliwości pomocy są ograniczone.  Ale jednocześnie na komentarze o sukcesach powstańców odpowiadał „byłoby to bardzo dobrze” i wydawał się być zainteresowany technicznymi szczegółami zrzutów. A na temat stosunków polsko-sowieckich mówił w sposób dający duże nadzieje: że celem polityki sowieckiej jest „przyjaźń między nami”, że chce aby „wszyscy Polacy zrozumieli, że obecni przywódcy Rosji różnią się od władców Rosji carskiej” i że „naród polski  nie powinien iść pod kierownictwem radzieckim, ale musi iść z nami ręka w rękę.” Powiedział nawet, że był kiedyś w Warszawie i zna wąskie uliczki Starego Miasta (!).
Co więcej: Stalin dwukrotnie potwierdził że „postaramy się zrobić wszystko, co tylko możliwe, aby dopomóc Warszawie.”
Ogólnie rzecz biorąc, spotkanie było serdeczne, wręcz w porównaniu z przewidywaniami: aż za serdeczne. Niemniej Mikołajczyk sądził, że udało mu się wyciągnąć wreszcie od Stalina obietnice w sprawie pomocy dla powstania - i opuścił Moskwę.

Można sądzić, że Stalin był ostrożny, bo jego klienci (pardon: „partnerzy”) z PKWN wysuwali dezorientujące przekazy - mniej więcej w  tym samym czasie, w  którym przywódcy komitetu w Moskwie twierdzili, że nie ma czegoś takiego jak Powstanie, w ich towarzysze w Lublinie szykowali słowa potępienia dla Armii Krajowej za przejęcie znad nim kontroli… 
Fakt, że NKWD i sowiecka machina urzędnicza były wręcz stworzone do pomyłek i raportów nie mówiących o rzeczywistości a o sowieckim na nią poglądzie, można było faktycznie być zdezorientowanym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz