środa, 7 sierpnia 2013

Powstanie Warszawskie (7): Sytuacja amunicyjna

Powstania dzień Siódmy. Nie, nie ma odpoczynku.

Dziennik - Walki na Woli (tym razem już nawet częściej z powstańcami niż z cywilami). Sytuacja na mieście i kolejna powstańcza zdobycz.
Sowieci - dalej owoców spotkań Mikołajczyk brak.
Sytuacja amunicyjna - wedle wszelkiej wiedzy Niemieckiej i powstańczej powstanie powinno już upaść z powodu wyczerpania amunicji (przed Powstaniem szacowano - w KG AK - że przy oszczędnym zużyciu amunicji wytrzymają do 5-6 dni).

*****
Dziennik



7 Sierpnia na Woli - dalsze zaciekłe ataki ze strony Niemców. Oddziały Reinefartha wyrąbują trasę zachód-wschód w osi ul. Chłodna -Ogrodowa - plac Mirowski - hale Mirowskie - plac Żelaznej Bramy. Ostatecznie oddziały niemieckie mają połączenie z broniącymi się w pałacach Bruhla i Stahla urzędnikami i żandarmerią (których opór już się załamywał). Udrożnienie arterii komunikacyjnej przez Wolę i Ochotę oznacza powolne odcinanie bezpośredniego połączenia Starego Miasta i Śródmieścia.
Na cmentarzu kalwińskim batalion „Parasol” toczy ciężkie walki o utrzymanie pozycji; batalion „Zośka” osłania zgrupowanie Kedywu* od wschodu prowadząc wymiany ognia w ruinach getta.
Na Śródmieściu zbudowano barykadę w poprzek Alei Jerozolimskich (między domami o numerach 22 i 17); do końca Powstania była ona jedynym połączeniem między północną i południową częścią Śródmieścia (tzn. części opanowanej przez powstańców).
Żołnierze 101. Batalionu (ze Starego Miasta) zdobyli w wypadzie na plac Zamkowy transporter opancerzony Sd.Kfz 251/1 należący do 5. DPanc SS „Wiking”. Transporter ten ochrzczono nazwą „Starówka”; nie był użyty bojowo w czasie powstania z uwagi na panujące na Starym Mieście warunki (ciasne uliczki), ale służył do przewozu rannych i zaopatrzenia (zapewniał ochronę przed okazyjnym ogniem „gołębiarzy” - snajperów) .
„Starówka” tuż po zdobyciu.

*”Kedyw” - Kierownictwo Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej; oddziały Kedywu były najlepiej wyposażonymi i najbardziej doświadczonymi oddziałami powstańczymi. Należały do Zgrupowania „Radosław”.

***
Sowieci

7 Sierpnia miało miejsce kolejne spotkanie premiera rządu emigracyjnego Mikołajczyka z przedstawicielami Komitetu Lubelskiego. Było ono przeprowadzone w odmiennym tonie niż to z dnia poprzedniego - dla przykładu, generał Rola-Żymierski skarżył się, że AK wywołało straszną sytuację, nie konsultując się z Sowietami przed rozpoczęciem Powstania (on przynajmniej nie zaprzeczał, że Powstanie wybuchło, jak robiła to dzień wcześniej Wanda Wasilewska). Następnie Bierut z całym spokojem zasugerował, że premier Mikołajczyk powinien zrezygnować z urzędu, by Komitet Lubelski mógł mieć status rządu, a Bierut zostać prezydentem. Kiedy premier w odpowiedzi wspominał, że wróciłby do Polski jako zwykły obywatel, Bierut rzekł mu bez ogródek, że zostanie wtedy aresztowany…
Przy braku wsparcia ze strony obecnych w Moskwie dyplomatów amerykańskich i brytyjskich, trudno było nie zauważyć, misja kończyła się fiaskiem; Mikołajczyk dostał tylko niejednoznaczne zobowiązanie ze strony Stalina, że ten pomoże Warszawie. Dlatego został i poprosił o kolejną audiencję, mając nadzieję ze ona coś da.

***
Sytuacja amunicyjna

7 Sierpnia wedle wszelkich statystyk zarówno Armii Krajowej, jak i Niemców, Powstanie powinno już dawno temu upaść - a nie upadło, ku zdziwieniu obu stron. I wbrew przekonaniu wielu osób, problemem powstańców nie było to, że w przeciętnym plutonie AK co dwudziesta osoba miała broń, tylko to, że ilość amunicji była iście rachityczna. Powstańcy mieli dużo zgromadzonych w skrytkach karabinów i pistoletów czy to jeszcze z Kampanii Wrześniowej (zazwyczaj w złym stanie), czy to z zapasów prywatnych, czy to zdobycznych. Do broni z Września amunicji było… trochę. Zapasy prywatne - pomińmy milczeniem; broń zdobyczna - przecież niemiecki żołnierz na patrolu nie nosił ze sobą magazynu na plecach. Była jeszcze broń ze zrzutów które szły przez cała wojnę - o, ta to była świetna, amunicji też z nią trochę przysyłano, ale była wąskim, stale się rwącym strumyczkiem (więcej broni to wysyłano już do Francji czy Jugosławii). Trochę broni produkowano, na przykład pistolety maszynowe i miotacze ognia (!) - ale tu też były problemy amunicyjne. Trochę broni kupiono - choćby od Włochów czy Węgrów, dość niechętnie sprzymierzających się z Niemcami. Najmniejsze problemy były z granatami (ok 44 tys.), butelkami z benzyną (ok 12 tys.) i materiałami wybuchowymi (1266 kg!)… ale to i tak było mało.

Przed wybuchem Powstania, pułkownik „Monter” (komendant AK okręgu warszawskiego) szacował zgromadzone zapasy amunicji na wystarczające na 48 godzin czynnej walki, przy oszczędności amunicji - na 5-6 dni.

Jak to się więc stało, że ono wciąż trwało? Owszem były zrzuty już 4 Sierpnia - ale co to, kilka zasobników? Parę granatników przeciwpancernych, ale tu trzeba amunicji… Były zapasy zdobyczne - ale wielkich znalezisk to nie było, więcej to już zdobyto mundurów i żywności (na Stawkach)… ironią losu, że do takiego zaskoczenia obu stron przyczyniła się pewna nieuczciwość żołnierzy AK - mimo rozkazów każących informować o każdej posiadanej sztuce broni z amunicją (czy to zdobytej, czy to kupionej, czy to przechowanej od lat), każdy oddział miał własne prywatne zapasy, o których nie informował w obawie przed zabraniem tejże broni do centrali… i tą broń wyciągano w sierpniu ’44 bo nadeszła „specjalna okazja”.
I dzięki temu Powstanie jeszcze trwało.

W trakcie Powstania nadal działały wytwórnie pistoletów maszynowych, uruchomiono montownię moździerzy (z rur kanalizacyjnych - tak zwany granatnik Łopuskiego; pierwszy wykonano 10 sierpnia, wyprodukowano ich około 15). W celu lepszego wykorzystania granatów i butelek z benzyną, powstańcy uciekli się do pomysłów ze starożytności - używano proc, kusz (z resorów samochodowych; nie ma się co śmiać- brytyjscy żołnierze pod Anzio też konstruowali kusze do wyrzucania granatów), względnie katapult. Wedle danych z powstania, kusz z resorów samochodowych wyprodukowano 3-4 w jednym warsztacie (zasięg około 70-80 metrów [! Spróbuj tak rzucić z ręki, mądralo!]), oraz kilka ze sprężyn (tu danych nie posiadam).

Warto wspomnieć, że broń pochodząca ze zrzutów Sowieckich (gdy już one nadeszły - lub z dawnych, dla komunistów) była o tyle nieprzydatna, że pepesze (najczęściej zrzucane, bo najbardziej przydatne partyzantom - i leśnym i miejskim - były pistolety maszynowe) mają inny kaliber niż standardowy niemiecki pistolet maszynowy - jak się skończyła amunicja, to pepesza mogła służyć jako balast lub mało wyrafinowana broń obuchowa. Zaś brytyjskie steny czy powstańcze błyskawice były produkowane pod kaliber niemiecki, przez co zawsze była szansa na zdobycie amunicji na wrogu…

miotacz ognia wzór K, produkcja polskiego podziemia.

katapulta do wyrzucania granatów, wykonana z nart. Do obejrzenia w Muzeum powstania Warszawskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz