Powstania dzień 54.
Dziennik - Niemcy po zdobyciu Przyczółka Czerniakowskiego robią jak zwykle wyrżnięcie dużej części powstańców. Bo przecież rycerzy narodowego socjalizmu nie obowiązują prawa zwykłych śmiertelników, jawohl?
*****
Dziennik
23 Września - upadek Przyczółka Czerniakowskiego; do niewoli
trafia około 470 powstańców i „berlingowców”; 200 rannych zostało zabitych,
niektórych powieszono na pasach transmisyjnych w fabryce ultramaryny, innych w
hali na łodzie w pobliżu KS „Syrena”, część rozstrzelano; zabito kilku rannych
kryjących się na wpół zatopionym statku „Bajka”. Akcją mordowania więźniów
dowodził major Kurt Fischer (szef sztabu
Reinefartha), po wojnie szef policji w Kassel (!!!). W niemieckich dokumentach
„usprawiedliwiano” zamordowanie jeńców używaniem przez nich elementów
niemieckich mundurów i wyposażenia (wedle Konwencji Genewskiej, przebieranie
się w mundur sił wrogiej armii w celu zmylenia wroga jest przestępstwem
wojennym. Z drugiej strony, wszyscy Polacy mieli jawnie nałożone opaski
biało-czerwone. Ponadto, Niemcy i tak nie przestrzegali na froncie wschodnim
Konwencji Genewskiej…).
Ocalałych cywilów i Akowców (którzy ukryli się w tłumie),
popędzono na aleję Szucha, gdzie dokonano znów selekcji, rozstrzeliwując tych
którzy „mogli” wspierać powstanie.
Spośród „berlingowców” schwytano również grupę sześciu łączniczek AK, które
próbowały się ukryć między żołnierzami (Grażyna Zasacka, Irena Kowalska-Wuttke,
Barbara Plebańska i Krystyna Niżyńska z batalionu „Zośka” oraz NN. „Hanka” i
„Marysia” z batalionu „Parasol”). Dzięki
interwencji oficera Wehrmachtu nie rozstrzelano ich natychmiast… ale jeszcze
tego samego dnia na Woli, za przyznanie się do służby w szeregach AK.
Wzmaga się niemiecki napór na Mokotów. Trwa wzmożony ostrzał
artyleryjski i bombardowania z powietrza. Silnie ostrzeliwane są okolice Al.
Niepodległości.
Z meldunku „Bora” do Londynu:
„Sytuacja żywnościowa krytyczna, mogą uratować tylko masowe
zrzuty.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz