Dziennik -Niemcy zdobywają Powiśle. Dodatkowo bombardują zaciekle Śródmieście, Powiśle (gdy jeszcze się broniło) i Czerniaków; bombardują bombami i... ulotkami.
Mordy na Powiślu - o tym jak to Niemcy "przypadkowo" wrzucali granaty do sal szpitalnych. oh sorry, pomyłka, coś wybuchło, kogoś zabiło?
Depesza do Londynu - po raz kolejny wołanie o pomoc.
*****
Dziennik
6 września Niemcy kontynuują szturm z trzech stron na
Powiśle; pod wieczór, całe Powiśle znajduje się już rękach żołnierzy
niemieckich, a powstańcy wycofali się na Śródmieście. Bombardowania
Śródmieścia, Powiśla i Czerniakowa.
Niemcy oprócz bomb zrzucają również na Warszawę kilkanaście
tysięcy ulotek w których nakłaniają ludność cywilną do opuszczenia miasta w
dniach 7 i 8 września; zapowiadają też przerwanie ostrzału na czas ewakuacji
(między 6 a 8 rano).
Komenda Główna AK po zbombardowaniu poprzedniego dnia jej
stanowiska w gmachu PKO (jedna z bomb wpadła do szybu windy i wybuchła w
podziemiach, powodując duże straty), przenosi się do gmachu „małej PASTy” przy
ul. Piusa XI.
***
Mordy na Powiślu
Po zajęciu Powiśla Niemcy dokonują tam mordów podobnych do
tych znanych z Woli i Starówki; pacjenci powstańczego szpitala na ul Tamka 3
zostali wymordowani granatami i seriami (po przeniesieniu personelu, który
został włączony do personelu szpitala niemieckiego).
Szpital przy ul. Drewnianej 8 został
przedstawiony Niemcom jako cywilny (powstańcy pozbyli się opasek), co Niemcy
pozornie przyjęli do wiadomości lecz następnego dnia „przypadkiem” wrzucili do
jednej z sal szpitalnych granat; 27 września pacjenci szpitala zostali
wymordowani, zabito też z okrzykami „zrobimy tu krematorium!” dwie
sanitariuszki.
Egzekucję reszty personelu wstrzymał (stali już pod ścianą)
przybyły na czas niemiecki oficer.
Szpital przy ul Konopczyńskiego uratował się i został przez
Niemców ewakuowany na tyły.
Szpital przy ul. Piernackiego (dziś Foksal) też ocalał, ale
w wyniku ostrzału artyleryjskiego z poprzednich dni, zapalił się. Pacjentów
ewakuowano (około 150, 60 lub 80 zginęło
w ogniu i skacząc z okien) na zewnątrz, gdzie leżeli na ziemi; początkowo
pilnowały ich przyjaźnie nastawione oddziały Węgierskie, lecz potem przyszło SS
i Ukraińcy (obie grupy pacjentów i personel chcieli rozstrzelać).
„Przez trzy dni przebywaliśmy (około 120 ciężko rannych i
około 20 osób sióstr i lekarzy) w ogrodzie pod gołym niebem, bez jedzenia i
picia. Pijane grupy Niemców bez przerwy nachodziły nas brutalizując rannych i
personel. W nocy przychodzili po pielęgniarki w celu gwałcenia, co jednak w
żadnym przypadku im się nie udało dzięki energicznej postawie dr. Cetkowskiego”
Szpital został w końcu uratowany dzięki dr. Cetkowskiemu,
który w czasie I Wojny Światowej służył w armii niemieckiej i dostał Krzyż
Żelazny, co było w negocjacjach z Niemcami bardzo istotnym atutem; po trzech
dniach szpital ewakuowano.
***
Depesza do Londynu
Z depeszy Bora-Komorowskiego do Londynu:
„Sytuacja osiąga swój punkt kulminacyjny. Ludność cywilna
przeżywa kryzys, który może mieć zasadniczy wpływ na oddziały walczące.
Przyczyny kryzysu: coraz silniejsze i zupełnie bezkarne ostrzeliwanie i
burzenie miasta, świadomość, że npl [nieprzyjaciel] dąży do zniszczenia całego
obszaru na wzór Starówki, bezterminowe przedłużanie się walki, coraz mniejsze
porcje głodowe dla pogorzelców i szybkie wyczerpywanie się żywności dla
pozostałych, wielka śmiertelność wśród niemowląt, agitacja czynników wrogich,
brak wody i elektryczności we wszystkich dzielnicach. (...) Amunicja jest na
wyczerpaniu. (...) Na szybkie opanowanie Warszawy przez Sowiety nie liczymy.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz