Dziennik - Dalsze zacięte walki na Powiślu. Jest też godny wspomnienia epizod, na bazie którego należy chyba przyznać, że Niemcy jednak dotrzymywali choć trochę praw kombatanckich, a tylko rozstrzeliwali ckm-ami cywilów.
*****
Dziennik
5 września silny ostrzał niemiecki z wszelkiego rodzaju
broni skierowany na Powiśle. Niemcy atakują z trzech stron, starając się
wyprzeć obrońców AK z tego rejonu. Piechota niemiecka zajmuje wielki gmach Państwowego
Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych przy ul. Kopernika, a potem ul. Sewerynów,
Oboźną i Leszczyńską. Ruiny elektrowni zostają wieczorem opuszczone przez
oddziały kpt. „Cubryny”. Mjr. „Róg” i kpt. „Krybar” nakazują wykonanie
dodatkowych połączeń komunikacyjnych ze Śródmieściem Północ, w celu szybszego
ewakuowania ludności cywilnej.
Na styku Śródmieścia-Południe i Czerniakowa resztki „Miotły”
i pododdziały z „Czaty 49” obsadzają pozycje na skarpie skierowanej na ul. Frascati
i ul. Książęcą.
Na ul. Leszczyńskiej zostaje dokonana egzekucja dużej grupy
cywilów (?) i powstańców. Raporty niemieckie mówią
"…w Warszawie zlikwidowano 152 bandytów na jednym z
dziedzińców przez 2 strzelców ckm z grupy Dirlewangera"
Przez długi czas oceniano, że kompania por. „Poboga”, wzięta
do niewoli, została w tym miejscu w całości wymordowana; jednak obecnie można
ocenić, że kompania ta straciła w tym dniu nie więcej niż 35 żołnierzy. Oznacza
to, że nie był to mord na powstańcach (wbrew prawom kombatanckim - por. 3 Września), lecz mord na cywilach, których zaliczono do powstańców by podwyższyć
przed przełożonymi skuteczność oddziałów Dirlewangera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz