Dziennik - Czerniaków powoli ginie. Wraz z nim przyczółek i powstańcze nadzieje.
*****
Dziennik
22 Września walki na Przyczółku Czerniakowskim powoli dobiegają tragicznego końca - ostatnie domy i odcinek wybrzeża są zaciekle bronione, podczas gdy ranni są przeprawiani na prawy brzeg. Z uwagi na niedostatek oddziałów saperskich (a właściwie pontonów transportowych), nie można przeprowadzić całkowitej ewakuacji, tylko w kilku partiach. Z relacji Andrzeja Wolskiego pseudonim „Jur”:
„Podczas jednego ze szturmów niemieckich ginie
"Jerzyk"' (Jerzy Weil). Jesteśmy śmiertelnie zmęczeni. Podzieliliśmy
służbę na trzech. Walka trwa całą dobę. Trzeba czuwać cały czas. Nasz cudowny
maxim ratuje nas w czasie nocnych ataków. Jego długie serie nie pozwalają
zbliżyć się atakującym. Załoga cekaemu z troską spogląda na szybko malejący
zapas pocisków.”
Z uwagi na ciężką sytuację, Kpt. Ryszard Białous „Jerzy” i
mjr Stanisław Łatyszonek podejmują próbę przebicia do Śródmieścia-Południe w
nocy z 22 na 23 września. Jedynie
niewielkiej, pięcioosobowej grupce z kpt. Ryszardem Białousem „Jerzym” na czele
udaje się dotrzeć do obsadzonego przez Powstańców gmachu YMCA przy
Konopnickiej.
Mapę podsumowującą sytuację na Czerniakowie do 22-23 września włącznie przedstawiłem już przy wpisie z 17 września.
Oddziały niemieckie (generała Heinza Rohra) przygotowują się
do natarcia na Mokotów.
Sowieckie lotnictwo organizuje zrzuty żywności dla powstańców,
jednak nie mają one większego znaczenia przy istniejącym problemie
żywnościowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz