sobota, 5 października 2013

Powstanie Warszawskie: Koniec i Krótka Przypowieść

Koniec. Finis.

Koniec - podsumowanie strat
Podziękowania i prośba do czytelników
Krótka Opowieść - pióra Normana Daviesa

*****
Koniec


5 października z Warszawy wychodzą ostatnie oddziały powstańcze - poza batalionem osłonowym, który miał nadzorować dalszą ewakuację i złożył broń niejako osobno, 9 października.
Kolumny Powstańców kierowane są do Ożarowa, skąd jeńcy wywożeni są pociągami towarowymi do stalagu 334 Lamsdorf (Łambinowice) na Śląsku Opolskim. Powstańcy otrzymują tam numery jenieckie, po czym rozsyłani są do obozów jenieckich na terenie Niemiec i Austrii. Tylko ze Śródmieścia wychodzi do niewoli niemieckiej 11668 żołnierzy, z Komendantem Głównym AK gen. Tadeuszem Komorowskim „Borem” oraz pięcioma innymi generałami: Tadeuszem Pełczyńskim „Grzegorzem”, Antonim Chruścielem „Monterem”, Tadeuszem Kossakowskim „Krystynkiem”, Kazimierzem Sawickim „Prutem” i Albinem Skroczyńskim „Łaszczem”.

Bilans strat po stronie polskiej: ok. 18 tys. poległych Powstańców, ok. 180 tys. zabitych cywilów i ok. 3,5 tys. poległych żołnierzy 1. Armii WP; ok. 25 tys. rannych Powstańców, w tym 6,5 tys. ciężko. Do niewoli dostaje się łącznie ok. 16 tys. Powstańców. 

Po stronie niemieckiej – ok. 9 tys. żołnierzy poległych, ok. 7 tys.  uznanych za zaginionych; rannych  9 tys. (straty niemieckie są czasami podawane za raportem von dem Bacha do Himmlera, mówiącym o 1,5 tys zabitych; zapomina się przy tem, że von dem Bach objął dowodzenie dopiero 5 sierpnia, nie znał więc strat niemieckich z pierwszych dni Powstania, gdy Niemcy ponieśli je największe; nie znał też strat niektórych jednostek, które były wyjęte spod jego dowództwa).

Od ogłoszenia godziny „W” minęło sześćdziesiąt sześć dni. „W”… to był skrót od „Wolność”.

II Rzeczypospolita nie została przywrócona. W zniszczonej katedrze św. Jana nie odśpiewano Te Deum.  Miasto zostało zniszczone, a specjalne oddziały saperskie Wehrmachtu niszczyły je jeszcze przez 3 miesiące.
Wolności nie było.

***
Podziękowania (i prośba)

W tym wpisie kończę wraz z następnym podrozdziałem (będącym w całości cytatem z „Powstania ‘44” Normana Daviesa) kończę swój cykl pisania o Powstaniu. Kto czytał choć część, temu dziękuję i ufam, że niniejsze wpisy wniosły coś do jego wiedzy o historii Polski, tej zapominanej, czasem zakłamywanej, którą niektórzy by chcieli wymazać na zawsze z kart naszej historii. 

Tych, którzy nie czytali, a przypadkiem czytają ten wpis, zachęcam do przeczytania choćby części poprzednich.


Bo jak powiedział Józef Piłsudski:
„Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości.”

Pamiętajmy o tym. Pamiętajmy o Powstaniu Warszawskim. Pamiętajmy o Bohaterach. I jaką odpłatę za swe bohaterstwo dostali.


***
Krótka Przypowieść

„Być może w tym miejscu nie od rzeczy byłaby przypowieść. Otóż pewien człowiek wchodzi do rzeki, żeby zmierzyć się ze zbrodniarzem. Decyduje się na to, ponieważ ów zbrodniarz od lat bije, morduje i upokarza jego rodzinę i ponieważ sam należy do grupy, która postanowiła wymierzyć mu sprawiedliwość. Co więcej, uzyskał od przywódców tej grupy zapewnienie, że wszyscy będą działać ramie w ramię, i wybiera moment, gdy na przeciwnym brzegu pojawiają się tłumnie „przyjaciele przyjaciół”, od których oczekuje się pomocy. Wtedy wszystko zaczyna iść nie tak, jak powinno. Zbrodniarz, zamiast rzucić się do ucieczki, podejmuje walkę. „Przyjaciele przyjaciół” trzymają się z daleka. Człowiek zaczyna się rozpaczliwie miotać, ale nie rezygnuje. Dowódcy grupy wołają z daleka, prosząc o pomoc. Krzyczą bez przekonania, a ich głosy mieszają się ze sobą. „Przyjaciele przyjaciół” nadal trzymają się z daleka. Ponawiane nawoływania nie przynoszą żadnej reakcji. Wreszcie do wody wchodzi tylko jeden z niedoszłych ratowników, który szybko sam znajduje się w opałach. Po długiej walce zbrodniarz zaciska ręce na gardle człowieka i wpycha go pod wodę. Człowiek tonie.

Kogo należy winić? A kogo pochwalić?”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz